Nie były one wolne od wpływów regionalnych, od folkloru - nie tylko żydowskiego. W kulturze synagogalnej improwizacje kantorów były uważane za rzecz naturalną. Wśród kantorów indywidualności i wykształcenie muzyczne były zróżnicowane. Niektórzy posiadali wykształcenie seminaryjne, niekiedy także muzyczne. Większość, szczególnie w małych miastach, uczyła się u znanych chazenów (kantorów). Jednakże wspólną cechą była muzykalność, piękny i silny głos, duże uduchowienie i emocjonalność interpretacji.
Na ziemiach polskich niektórzy kantorzy cieszyli się wręcz legendarną sławą, osiągając popularność i uznanie nie tylko wiernych, ale także nieżydowskiej elity muzycznej. Do takich należał np. zaledwie 13-letni kantor Joel Dawid Jaszuński, zwany "Baal-Bejsyl" (zm. w 1850 r.), którym zachwycał się Stanisław Moniuszko i inni polscy muzycy połowy XIX w.
Do rozkwitu wokalnej muzyki synagogalnej w Polsce przyczyniła się przede wszystkim, w XIX w. i na początku XX w., budowa nowych synagog. Im wspanialsza była świątynia, tym większe były starania o jakość wokalnej strony nabożeństw. Dzięki poprawie sytuacji materialnej społeczności żydowskiej i zasobności komitetów synagogalnych i bóżniczych wykształciła się na ziemiach polskich cała plejada kantorów. Wielu z nich zrobiło światową karierę, w Europie Zachodniej i obu Amerykach.

Oczywiście muzyka synagogalna nie ograniczała się tylko do działalności kantorów. Polskie synagogi słynęły z doskonałych chórów. Były to w zależności od wielkości synagogi chóry kilku, kilkunasto- lub kilkudziesięcioosobowe. Np. chór Wielkiej Synagogi w Warszawie liczył ponad 100 osób i kilku solistów. Na pograniczu twórczości ludowej stoi muzyka chasydzka. Była ona uprawiana na "dworach" przywódców chasydzkich, którymi byli znani rabini, tzw. cadycy, czyli świętobliwi. Ich religijne festyny nacechowane były adoracją Boga, połączoną ze śpiewem, muzyką i tańcem. Tę osobliwą ideologię scharakteryzował jeden z jej rzeczników Nachman Brasławer słowami: "Chodźcie, pokażę wam nową drogę do Boga. Nie przez mowę, ale przez śpiew. Będziemy śpiewali i niebo nas zrozumie". Powstawały więc pełne ekstazy i egzaltacji śpiewy i tańce. Rodowód żydowskich pieśni i melodii ludowych jest rozmaity. Sporo w nim wpływów narodowości wśród których Żydzi żyli, a więc i folkloru polskiego. Były to zresztą wpływy wzajemne, bo i polski folklor wchłaniał motywy żydowskie lansowane przez kapele klezmerskie, grające w polskich karczmach, na weseliskach, a nawet na pańskich dworach. Nazwa klezmer, a w liczbie mnogiej klezmorim pochodzi od dwóch słów hebrajskich: "klej" - co znaczy - instrument i "zemer" - śpiewać, muzykować. Początki tego szczególnego muzykowania w żydowskich dzielnicach Europy Wschodniej gubią się w mrokach historii. Dawni klezmerzy grali wyłącznie ze słuchu, w bardzo prostym, ludowym stylu. Istniało duże zapotrzebowanie na takich żydowskich muzykantów. Uświetniali ono większość radosnych wydarzeń rodzinnych. Popularnym instrumentem klezmera były skrzypce lub lira, często przy akompaniamencie tympanonu i wiolonczeli lub basetli. Dopiero w XIX w. pojawiają się inne instrumenty takie jak: klarnet, saksofon i trąbka.

Poprzednia stronaNastępna strona